czwartek, 27 marca 2014

Rozdział 8 Posąg, korytarz i skrzynka

Pozostałe trzy dni września i prawie cały październik zleciały monotonnie, dni dłużyły się i każdy z nich wyglądał tak samo. Huncwoci nadal szkicowali mapę, która była już całkiem duża. Podczas wypraw nic ciekawego się nie wydarzyło, ponieważ sprzeczki i chichranie Syriusza z Jamesem skutecznie wyciszały zaklęcia. Czwórka przyjaciół zachowywała się dość spokojnie na lekcjach, może pomijając parę docinek na Historii magii, za które wszyscy musieli napisać esej o III Rewolucji goblinów z 923 roku. Także spokojny nudny miesiąc w Hogwarcie.
Była sobota wieczór, a piątka gryfonów siedziała jak zwykle przed kominkiem na swoich ulubionych miejscach, gadając o wszystkim i o niczym.
-Is, a gdzie masz tak właściwie Rudą?- Zapytał Potter standardowo czochrając swoje włosy, poprawiając okulary i rzucając huncwocki uśmiech. Okularnik nigdy by się do tego nie przyznał, ale zawsze robił te trzy dopracowane do perfekcji czynności w obecności jakiejkolwiek dziewczyny. Reszta Huncwotów uwielbiała się z tego śmiać, bo uważali, że to "lekka" przesada. I często  dogryzali Jamesowi tym, że Jęczącą Martę też z chęcią by pewnie poderwał.
-Wróżką nie jestem, ale sądzę, że jest w bibliotece.- Powiedziała Isobel, nawet nie zerkając na wyczyny Jamesa. Ona i Lily były chyba jedynymi dziewczynami z ich rocznika, które nie wgapiały się w niego jak mohery w kaplicę.
-Cóż, za droga dedukcji, Is- Zaśmiał się Syriusz.
-Cóż, za trudnych wyrazów się używa, Black.- Powiedziała McKinnon. Odrywając swoje brązowe oczy od kominka rzuciła szarookiemu Huncwotowi wyzywające spojrzenie.
-A zdarza mi się czasami.- Odpowiedział Black, patrząc się jeszcze dziwniej na nią. Is chciała już mu coś odpowiedzieć, ale James ją uprzedził.
-Wiecie, że za niedługo rozgrywki quiditcha, Gryfoni kontra Puchoni? -Przerwał to dziwną wymianę zdań.
-Widzę, że jak zwykle na temat.- Zażartował  Syriusz, a Huncwoci parsknęli śmiechem.
-Wole już palnąć coś nie na temat, niż słuchać waszego przemawiania o to kto zna więcej trudnych zwrotów. Te pościgi, te wybuchy.
-Tak to już bywa.- Przytaknęła McKinnon, poprawiła swoje czarne włosy i uśmiechnęła się do Jamesa.
-No to co z tymi rozgrywkami?- Zapytał Peter.
-Za tydzień w sobotę. Idziecie?
-No pewnie. -Przytaknęli niemal równocześnie pozostali.
-Puchoni nie mają z nami szans.
-Czy ja wiem Hufflepuff ma dobrego szukającego, ponoć na ostatnim meczu dał popalić Ravenclaw'owi. Złapał znicz 5 minut po rozpoczęciu meczu.- Odezwał się Remus, na którym jeszcze było widać ślady działania ostatniej pełni. James spojrzał na Lunatyka i umilkł na chwilę. Przypomniał sobie o animagi. Przez ostanie tygodnie omijał bibliotekę szerokim łukiem i na śmierć zapomniał o pewnym fakcie, który miał sprawdzić.
-James!- Syriusz szturchną nieobecnego przyjaciela.
-Co?- Potter się ockną.
-Zapatrzyłeś się w Remusa jakby to była Evans. -Dociął mu Black. Huncwot znów grał na nerwach Lily, która zdążyła już wrócić z biblioteki ze stosem grubych ksiąg, które zapewne przeczyta w jeden wieczór.
Gryfonka nadal trwała w swoim postanowieniu, ale nie przynosiło to pożądanych efektów, bo Syriusz uwielbiał ją męczyć, ale przynajmniej James trochę przystopował.
-Bardzo śmieszne. -Powiedział już całkiem przytomnie okularnik.
-Wiem, że śmieszne w końcu ja mam same genialne teksty. -Black uśmiechną się nonszalancko.
-Z takim wyszczerzem to ty tylko oślepiasz, a nie zabójczo wyglądasz. -Dogryzła mu Lily, która nie chciała pozostać dłużna szarookiemu Huncwotowi.
-Cicho, jeszcze wszystkie dziewczyny będą pchać się w moje ramiona.
-Nie sądzę, raczej będą zajęte mną. -Wszyscy wybuchnęli głośnym śmiechem.
-Nie wątpię. -Powiedziała McKinnon .
-Która jest?-Zapytał Black.
-Gdzieś koło 23.- Odpowiedział mu Peter. Syriusz poderwał się z fotela, szturchną Pottera i wskazał mu wzrokiem kręte schody. James również wstał z kanapy i zarzucił swoją torbę na ramię.
-No to my będziemy się już zwijać, jakoś senni się zrobiliśmy. -Powiedział niższy z nich, także zabierając swoją torbę z oparcia siedzenia.
-Coś mi się średnio chcę wierzyć, że obydwoje teraz, grzecznie pójdziecie spać.-Is spojrzała badawczo na tą dwójkę. -Co wy knujecie?
-Nic, po za tym nawet jeśli to tajne sprawy Huncwotów. -Okularnik uśmiechną się do dziewczyn, na co one parsknęły tylko pogardliwym śmiechem.
-Już to widzę, słynni Huncwoci Hogwartu. -Powiedziała sarkazmem Lily, a obie dziewczyny wybuchnęły głośnym śmiechem. James tylko przewrócił oczami.
-Wierzcie mi lub nie, ale przejdziemy do historii tej szkoły jako legendarni psotnicy, a uczniowie i nauczyciele będą nas wspominać przez długi czas. -Odrzekł Potter po czym wraz z Blackiem podeszli do krętych schodów. Na odchodnym ciemnooki chłopak z iście huncwockim uśmiechem odwrócił się i krzykną.
-A ty Ruda, jeszcze będziesz moja. -Cała ta scena wyglądała jak wycinek z jakiegoś nisko budżetowego, mugolskiego filmu, ale robiła swego rodzaju "wrażenie".

****
-Invite. -Mrukną Black, który w aktualnie chwili gnieździł się razem z Potterem pod peleryną niewidką na trzecim piętrze.
-I znów nic. Ostatnio ubogo w te tajemne przejścia. -Powiedział okularnik.
-Cóż.. A tak swoją drogą to ty ten cyrk z Evans tak na serio odstawiasz?- To pytanie nurtowało Syriusza od tygodni, ale jakoś tak nie było czasu żeby je zadać.
-A czy to ważne, czy to na serio czy nie?- James poczochrał swoje włosy.
-Serio? Jest ciemno, jesteśmy pod peleryna niewidką i jedyną osobą w pobliżu jestem ja. Jeśli sądzisz, że mnie wyrwiesz na te swoje poczochrane kłaki to się mylisz. Jestem  wymagający.
-W sumie moje włosy musiałby być nieco dłuższe, a ja sam musiałbym wyglądać jak skrzyżowanie wampira ze białą ścianą i myślę że bym cię spokojnie wyrwał. -Potter zaśmiał się głośno.
-Czy ty mi coś insynuujesz?- Zapytał zbity z tropu Black.
-No proszę cię. Pff... "Co za droga dedukcji, Is." -Zacytował wyższy z nich.
-Jak by się temu bliżej przyjrzeć to masz rację. Myślę, że te 10 minut dziennie jakie spędzamy na sprzeczaniu się można śmiało określić jaki stały związek. No wiesz, ale nie chcieliśmy wam jeszcze mówić, bo nie jesteśmy pewni swoich uczuć. Wiesz młody związek i te sprawy. -Zakpił Black.
-No, ale.... -James nie skończył, bo Syriusz wszedł mu w słowo.
-Posądzanie mnie, że bujam się w McKinnon to tak jakby posądzić mnie o romans z tobą. -Huncwoci zaczęli się chichrać.
-Dobra nie było tematu. Choć bo od 10 minut stoimy tu i kłócimy się jak dwie nastolatki z okresem. -Powiedział okularnik.
James i Syriusz przeszli 15 metrów, cały czas notując coś na pergaminie, po czym Black znów wypowiedział zaklęcie.
-Invite. -Ku uciesze dwóch Huncwotów po prawej stronie zobaczyli błysk, który sygnalizował tajne przejście. Obydwoje poszli w kierunku światła i ujrzeli podświetlony posąg jednookiej wiedźmy z otwartym garbem.
-Ciekawe dokąd prowadzi. -Powiedział Potter, który przyglądał się badawczo posągowi.
-Przekonajmy się. -Black rozglądną się po korytarzu i wylazł z pod peleryny. Wgramolił się przez otwór i wylądował w ciemnym korytarzu. James nie czekając aż Filtch coś wywęszy wślizgną się za Blackiem.
-Invite. -Powiedział James, zamykając tym za sobą przejście. -To co idziemy?
-Nie, będziemy tu tak stać. -Powiedział sarkazmem Black.
Dwóch Huncwotów szło krętym korytarzem przez jakieś 15 minut. Droga dłużyła się niemiłosiernie. Tunel był wąskim korytarzykiem, w którym było ponuro, a między ścianami było porozwieszane mnóstwo pajęczyn. Widać było, że z tego przejścia nie korzystał nikt od lat. Po przejściu chyba co najmniej 2 km James i Syriusz wspięli się po stromych stopniach i wydostali się z tunelu klapą, która była na końcu schodków. Wyszli w jakimś magazynie. Zarzucili na siebie pelerynę niewidkę i przeszli przez drzwi. Ich oczom ukazało się pomieszczenie pełne półek z różnymi czarodziejskim słodyczami i przekąskami.James popatrzył ze zdziwieniem na Syriusza, nie mieli pojęcia jak, ale znajdowali się aktualnie w Hogsmade, gdzie z jakieś 2 miesiące temu wysiadali z ekspresu Londyn-Hogwart. Huncwoci ściągnęli pelerynę i wyszli ze sklepu, który jakimś dziwny trafem był otwarty.
-To co teraz? -Zapytał niższy, trzęsąc się z zimna, bo w końcu były to ostatnie dni października.
-Chodźmy się gdzieś powłóczyć.
-Zwariowałeś i tak wszystko już jest pozamykane, a poza tym jest cholernie zimno.
-Właśnie zwialiśmy z Hogwartu i siedzimy w Hogsmade, a tobie nie chcę się nigdzie iść.
-No mniej więcej tak.
-Leser. To chociaż kupmy zapas piwa kremowego.
-Czego?
-Piwa kremowego. Taki zarąbiście dobry napój. -James uśmiechną się i pociągną Syriusza za sobą. Przyjaciele wpadli do Trzech Mioteł, w których było pełno ludzi, siedzących przy drewnianych stolikach. Podeszli do lady.
-Co zamawiacie? -Zapytała kelnerka. Przyglądając się im z wyraźnym zaciekawieniem, bo w końcu nie codziennie o północy przychodzili do niej uczniowie Hogwartu.
-Skrzynkę piwa kremowego. -Kobieta jeszcze bardziej wytrzeszczyła oczy, ale nic na to nie powiedziała.
-To będzie pięć galeonów. -Postawiła przed nimi skrzynkę. Huncwoci zapłacili po połowie i oddalili się ze swoim zakupem w ciemny kont knajpki. Zarzucili na siebie pelerynę i wrócili do Hogwartu, mimo głośnych protestów Jamesa.
****
-Możesz zamknąć wreszcie dziób? -Warkną Black, który był już wkurzony na Jamesa, ponieważ przez całą drogę narzekał na to, że nie zdążył sobie pochodzić po Hogsmade.
-Nie, leniu.-Powiedział Potter wychodząc z garba posągu. Po czym zamkną przejście.
-Jest gdzieś w pół do pierwszej nie było sensu naw.... -Wypowiedź Syriusza przerwało miauczenie kota.
-No to świetnie nie rzuciliśmy żadnych zaklęć wyciszających, a darcie tego kretyna  ściągnęło uwag pchlarza. Iście zajebiście.-Pomyślał Black przesuwając skrzynie za posąg. Wyrwał pelerynę z rąk Pottera i zarzucił ją na nich (choć bardzo go kusiło, żeby go wystawić woźnemu). Weszli do pierwszego lepszego pomieszczenia. Odczekali 10 min i kiedy przestali słyszeć kroki wyszli ze schowka. Zabrali skrzynie i udali się do dormitorium. Przez drogę praktycznie nie gadali, bo nie chcieli znów spotkać woźnego. Po powrocie do sypialni nie obyło się bez obudzenie Lunatyka i Petera, i głośnego uczczenia nowego tajnego przejścia gadaniem i piciem piwa.

********************************************

Siemanko! W tym tygodniu rozdział trochę wcześniej, bo mam rekolekcję i mi się nudziło, po za tym obiecałam komuś, że wcześniej wstawię. Wiem, wiem krótki, ale nie chciałam dziś przedłużać. A właśnie jeśli zastanawiacie się o co chodzi z zaklęciem Invite to tu zamieszczam objaśnienie.

Invite- wymowa "Inwajt", zaklęcie wymyślone przeze mnie, ponieważ nie mogłam znaleźć odpowiedniego do odkrywania tajnych przejść. Podświetla skrytki, ukryte korytarze i tajne tunele, i otwiera je.

Mam nadzieje, że wam się podobało, zachęcam do czytania, komentowania i pozdrawiam! ~Oblivion

3 komentarze:

  1. Nie komuś, tylko mi. C: //AKITZ*
    Widzę,że zaklęcie zainspirowane sprawdzianem z j.angielskiego ("invite" znaczy "zaprosić") XD

    *Anonim Którego I Tak Znasz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie nie kierowałam się jakimś szczególnym tłumaczeniem tylko to było pierwsze słowo jakie mi przyszło na myśl :D

      Usuń
  2. Podobało mi się...tak podobało mi się naprawdę :) Cóż ogólnie natrafiłam na jakieś literówki w jednym zdaniu masz napisane ,,A ty Ruda jeszcze będziesz jeszcze moja'' powtórzenie, które strasznie mi się rzuciło w oczy ! (wiem wiem...ostatnio czepialska jestem...gadam u ciebie, a sama porządnego rozdziału nie mogę napisać )
    Ach....piwo kremowe <3 jak coś uczcić jak nie piwem kremowym ? :)
    A właśnie dziewczyno ! Boże jak ja kocham te twoje żarty i teksty Huncwotów ! Uwielbiam...po prostu jak czytam niektóre wypowiedzi Syriusza, czy Jamesa to siedzę i szczerzę się do ekranu XD Naprawdę jesteś w tym świetna !
    Więc czekam na kolejną notke :) I pozdrawiam cię serdecznie !

    OdpowiedzUsuń