niedziela, 23 lutego 2014

Rozdział 3 Huncwockie początki

Syriusz obudził się rano. Było gdzieś po 7. Dopiero po krótkim czasie uświadomi sobie, że nie jest już w domu(tak bardzo znienawidzonego przez niego) przy Grimmauld Place z jego „ukochaną rodziną”, a znajdował się w Hogwarcie razem z jego nowymi przyjaciółmi. Rozsuną kotary, rozejrzał się po pokoju i zobaczył Lupina siedzącego na łóżku.
-Hej no i jak tam pierwsza noc w szkole? Nie chciałem was budzić bo jest dopiero 7, a śniadanie zaczyna się o 8. Więc..- Powiedział Remus.
-A no dobrze, nie no pasuję już budzić resztę.
-W sumie racja.
-Wstawajcie!- Krzykną Syriusz.
-Co, która jest?- Odezwał się piskliwy głos Petera zza kotary.
-7. – Odpowiedział, krótko Syriusz.
-A co robimy z Jamsem, no, bo jakoś się nie przejął pobudką?- Powiedział Lupin odrywając wzrok od książki, którą czytał.
-Zostaw to mnie. – Syriusz podszedł do łóżka Pottera i rozsuną kotarę zasłaniającą jego łóżko.
-Potter mógł byś z łaski swojej wstać!
-Poryło cię? Jeszcze środek nocy.
-Ciul, a nie środek nocy jest 7, wstań albo użyje siły.
-To se używaj i tak nie wstanę.
-Przekonamy się.- Powiedział Syriusz po czym złapał Jamesa za nogę i ściągną go z łóżka. Potter spadł z hukiem na podłogę.
-Osz ty mendo. –Powiedział oburzony chłopak.
-Sam się prosiłeś.- Powiedział po czym się zaśmiał.
-Gdzie porządnych ludzi o tej godzinie budzić.- Powiedział Potter po czym sam zaczął się śmiać.
Czwórka chłopaków zebrała się i wyszła z wieży Grffindoru. Krążyli już po zamku z 10 min zanim zorientowali się, że przechodzą już po raz trzeci koło portretu Grubej Dam.
-No to fajnie, żadno z nas nie wie, którędy do Wielkiej Sali, Sz… kurde powinni nam rozdać jakieś mapy czy coś.- Z kwitował Potter siadając pod ścianą koło wejścia.
- To by było mało możliwe, ten zamek jest przecież taki duży, trzeba by było z 100 lat żeby zrobić tą durną mapę.- Powiedział Remus. Siadając obok Pottera.
-Właściwie nie ma rzeczy nie możliwych, ja na pewno zrobię kiedyś mapę tego zamku, pewnie po tylu razach nie udolnych prób trafienia gdziekolwiek obcykamy ten zamek, że przez sen będziemy po nim chodzić bez zgubienia się.- Odpowiedział Potter po czym cała czwórka zaczęła się śmiać. Nie długo potem portret Grubej Damy odskoczył, a z przejścia wyłoniła się Evans.
-Wy, patrzcie Evans idzie może by ją się zapytać o drogę.- Szepną Syriusz.
-Jaka Evans?
-Nasz „koleżanka” z przedziału.
-Aaa.. To chwilę.. Hej Evans!- Krzykną Potter.
-O co chod…. A to wy… - Powiedziała Lily patrząc się z lekką odrazą na twarzy na całą czwórkę.
-No cóż jest taki problem… Bo widzisz.. Y…. Wiesz może jak trafić do Wielkiej Sali?- Zapytał Remus.
-No wiem..
-No to nas zaprowadzisz?
-No nie wiem jakoś tak nie mam ochoty was oglądać. Więc może lepiej by było żebyście nie dotarli na śniadanie…
-Oj no nie bądź taka wredna.. Nadal się gniewasz za Smarka, to znaczy, za Severusa? To była taka niewinna sprzeczka, a my będziemy się jeszcze widywać przez 7 lat. Więc...
-Cóż, no może, hm… Ale macie go tak nie nazywać, bo dostaniecie „krótką” Historią  Hogwaru po głowie.
-No niech ci będzie.. Tylko chodźmy już.- Westchną Potter.
****
-Patrzcie, poczta leci.- Powiedział Peter który siedział koło Remusa i Lily.
-Super, ciekawe co przyszło.- Powiedział Potter śledząc wzrokiem jakąś sowę. Do Syriusza przyleciał dwie dobrze mu znane sowy jedna śnieżno biała, która należała do Andromedy, a druga to stara brązowa płomykówka Blacków. Płomykówka miała do nóżki uwiązaną prostokątną paczkę, a biała sówka miała ze sobą list od Andromedy. Pozostali dostali listy od rodziców, ale tylko Syriusz dostał paczkę, którą otworzył i ku jego niezadowoleniu była to książka genealogia rodziny Blacków. Po za książką(którą celowo „zapomniał”) młody czarodziej nie dostał nic od rodziców co go nie za bardzo zdziwiło i przejęło. Wiedział, że jego rodzice nie przepadają za nim, bo był „odmieńcem” w rodzinie. Nie przejmując się paczką od rodziców otworzył list od Andromedy i go przeczytał.


                                                   Kochany Syriuszu!
Bardzo się za tobą stęskniłam i szczerzę żałuje, że nie mogę być z tobą w Hogwarcie. Mam nadzieję, że podoba ci się w szkolę. Ciekawe do jakiego domu trafiłeś. U mnie wszystko dobrze no może pomijając fakt, że przez jakiś czas nie będziesz mógł się ze mną spotykać i tak na marginesie nie przyznawaj się, że ze mną piszesz bo rodzice zrobią ci piekło z życia. Musiałam uciec z domu, bo widzisz pamiętasz kiedyś opowiadałam ci o takim Tedzie za którym nie przepadają moi rodzice, bo jest mugolakiem. Cóż jak by to powiedzieć Ted mi się oświadczył, a ja się zgodziłam i miesiąc później wyszłam za niego. Przykro mi, że Cię zaprosiłam na ślub, ale twoi rodzice i tak by się nie zgodzili się na to żebyś pojechał. A nie daj Boże byś uciekł… To byś miał dopiero przerąbane u rodziców. Odpisz..
                                                                                                                   
                                                                                                                                                                                                                    Twoja kochana Andromeda

-Co tam Syriusz dostałeś od swojej kochanej rodziny?- Zapytał James szczerząc się lekko.
-Zamknij tą paszczę, moi rodzice przysłali mi genologie mojej rodziny żebym wkuł kolejne 3 pokolenia Blacków. Ja ich po prostu uwielbiam ciul z tym, że nie widzieli mnie od 24 godzin zamiast się zapytać co u mnie przysyłają mi wyświechtany podręcznik…. Kochani….
-No ciekawe podejście wychowawcze- Zakpił Remus, po czym wszyscy wpadli w śmiech, nawet Lily parsknęła śmiechem.
-A co tam wy dostaliście…?.- Zapytał Syriusz. James rozglądną się po innych i odpowiedział.
-Tylko listy od rodziców.- Uśmiechnął się lekko.

****
Po śniadaniu do stołu podeszła McGonagll i rozdała i plany lekcji. Czwórka młodych Gryfonów zaczynał dzisiaj od Transmutacji z Krókonami. Więc udali się na lekcję z profesor McGonagall. Syriusz i James siedli razem w ostatniej ławce, a Remus i Peter razem w ławce przed nimi. Profesorka przez większość lekcji gadała o jakiś podstawach programowych jedyne co przykuło uwagę Syriusza to animagia.
-Będziemy się uczyć animagi?- Zapytał wyrwany jak z transu Syriusz. -Nie panie Black jest to strasznie trudna i złożona dziedzina magii, ale będziemy o niej mówić na piątym roku jeśli zdacie SUM na co najmniej P i będziecie kontynuować mój przedmiot.- Reszta lekcji minęła nudno w sumie to przez cały dzień było nudno ciągłe ględzenie o podstawach programowych i innych nie istotnych pierdołach dla Syriusza.

****
-I jak tam wrażenia po pierwszym dniu?- Zapytał Syriusz siedzący na fotelu przed kominkiem w pokoju wspólnym.
-Eee… Nudno jeszcze trochę i bym usnął za kilka dni jak się bardziej zapoznamy ze szkołą i nauczycielami podkręcimy trochę lekcję.- Powiedział James uśmiechając się szarmancko.
-To jest pomysł.- Odparł Syriusz również z szarmanckim uśmiechem.
-Właśnie trzeba będzie pomyśleć nad zaczęciem kreślenia mapy. –Dodał James.
-Jakiej mapy?- Zapytał Remus.
-Rano wspominałem, że ją zrobię, a ja nie strzępie języka na darmo.
-No chyba sobie żartujesz to jest ogromny obszar. Jak ty to zamierzasz zrobić?! Poza tym Hogwart kryję wiele tajemnych przejść, to nie jest możliwe.
-A jest, po za tym zawsze można się po szlajać nocą po szkolę i obadać teren. Na początku może godzinę albo dwie.
-Nocą powaliło cię? Przecież nasz legendarny woźny i jego uroczy włochacz stoją na wartach w nocy. Chcesz sobie wyrobić kartotekę u Filcha już na pierwszym roku?- Wtrącił Remus.
-Oj nie przynudzaj, dla chcącego nic trudnego po za tym mam pewną przewagę nad nim.- Tu James ściszył głos.
-Jaką? Może znasz zaklęcie niewidzialność, czy może masz pelerynę niewidkę?- Zakpił Syriusz.
-Chodźcie ze mną do naszego dormitorium to się sami przekonacie.- Powiedział James z chytrym uśmieszkiem na twarzy.
-Niech ci będzie okularniku. –Odparł  Syriusz z zaintrygowaną miną. A wiec poszli do dormitoriów pierwszego roku. Syriusz rzucił się na swoje łóżko, a James grzebał za czymś w kufrze.
-Mam!- Powiedział po chwili trzymając w ręku dziwną tkaninę.- Mam zaszczyt przedstawić wam moją pelerynę niewidkę.
-Serio to jest peleryna niewidka? Ta prawdziwa? Co skąd… Jak.. Gdzie.. Czemu?- Wydukał Syriusz.
-Hmm… Uznajmy, że to pamiątka rodzina, dostałem ją od ojca, ale nie puśćcie pary z gęby, bo jak ktoś się dowie to po zamiatane, a ja mam zamiar przejść do legendy Hogwartu i mam nadzieję, że wy też.-James uśmiechną się i zarzucił pelerynę na swoje ramiona po czym jego tułów zrobił się niewidzialny.
-Panie Potter szykuję się bardzo ciekawy rok myślę, że się dogadamy, a wy jak myślicie?- Zapytał Syriusz Remusa i Petera.
-Hm skoro tak stawiacie sprawę to ja wchodzę.- Rzekł Lupin.
-No raczej ja też.- Powiedział Peter.
-No to super skład idealny panowie Huncwoci zapowiada się 7 lat wrażeń.
-Ooo tak pełen wrażeń… Ale czemu Huncwoci?
-No jakoś trzeba się nazywać.- Powiedział James z chytrym uśmiechem.


****
Fascynujący nudny rozdział, ale tak to bywa z początkami mam nadzieję, że da się przetrawić moją „pracę literacką”. Już nie długo historię rozkręcę! :D    

1 komentarz:

  1. Robisz momentami rażące błędy,a jest ich troche, często brak interpunkcji. Musisz nad tym pracować :)
    Co do fabuły to zapowiada się ciekawie, mimo to, że denerwują mnie przekleństwa ze strony Syriusza i Jamesa, ponieważ wątpie, że w wieku 11lat tak mieli... aczkolwiek to twoja historia i ty decydujesz. :)
    Czytam dalej, zaciekawiłaś mnie :)

    OdpowiedzUsuń